Wsparcie dla ciężarówki z pieniędzmi: remake „Lilo i Stitch” psuje arcydzieło

Zastanawiając się, czy przyjemniej byłoby obejrzeć Lilo i Stitch z 2002 r., czy nowy remake z efektami komputerowymi, ku naszemu zaskoczeniu możemy odwołać się do pewnego rodzaju studium przypadku.
Można go znaleźć w jednym z najdziwniejszych przypadków przypadkowego plagiatu w historii: fakcie, że na świecie pojawiły się dwie wersje Dennisa Rozrabiaki .
Jedna z nich to prawdopodobnie wersja, którą znasz: beztroski, jasnowłosy, nieudolnie zbudowany chłopiec z komiksu Hank Ketcham, który zadebiutował w USA w marcu 1951 roku. Druga to nieco mniej uroczy, nieco bardziej brutalny eksport z Wielkiej Brytanii. Również debiutując w komiksie, niemal nieprawdopodobnie tego samego dnia pod dokładnie tym samym imieniem, ten Dennis jest być może bardziej szczerą ilustracją motywacji — i perspektyw — chłopca, który rutynowo popełnia przestępstwa graniczne.
Podczas gdy Amerykanin Dennis z własnej woli zjadłby kilka ciasteczek więcej, niż chciałaby jego mama, jego krzywiący się angielski kuzyn przeciąłby stół na pół, po prostu dlatego, że się nudził .
Można dyskutować, na ile realistycznie każdy z tych filmów przedstawia wewnętrzne funkcjonowanie dzieci — zwłaszcza biorąc pod uwagę, że oba potencjalnie przyczyniły się do zniszczenia życia chłopca, na którym były oparte .
Ale oczywiste jest, która wersja miała bardziej uniwersalny urok. Podczas gdy brytyjski Dennis może cieszyć się większą popularnością w swojej rodzinnej Anglii (pod tytułem Dennis & Gnasher ), franczyza Ketchama dała początek co najmniej trzem filmom, trzem programom telewizyjnym i trwającemu komiksowi, który w pewnym momencie był syndykowany w 48 krajach i 19 językach.
Co być może najważniejsze, to właśnie Ketcham's ostatecznie zachował tę nazwę.
Nie oznacza to, że względne różnice w tych dwóch parach popkultury są identyczne. Między dwiema wersjami Lilo i Stitcha jest ponad 20 lat różnicy. A najnowsza wersja bajki rodzinnej Disneya rozgrywającej się na Hawajach nie jest, jak w przypadku Dennisa, przypadkowym remakiem.
Ale szczególnie porównując tę animowaną odsłonę z jej żywym porodem, równoległe produkcje Lilo i Stitcha mają coś wspólnego z Menaces. Podczas gdy film z 2002 roku przedstawiał swojego obcego antybohatera jako kochanego, przytulaśnego młodszego brata, Stitch z 2025 roku jest trochę bardziej jak ten, który przecina stół na pół.
Podobna historiaTo pomimo faktu, że poza nieco wydłużonym wstępem, który przygotowuje nas na ogólnie bardziej młodzieńczy ton (zapnijcie pasy na pierwszy z wielu, wielu żartów opartych na śluzie), ten Lilo i Stitch trzyma się dość ściśle oryginału. Albo przynajmniej tak się wydaje.
Zawiera wizualne gagi, które działają niemal jak przeróbki ujęcie po ujęciu. Nadal śledzimy losy Lilo Pelekai (Maia Kealoha), małej dziewczynki dorastającej na wyspie Kauaʻi, nękanej psotną naturą. Jej rodzice niedawno zmarli, pozostawiając jej starszą siostrę Nani (Sydney Agudong) odpowiedzialną za Lilo, ich zaskakująco duży dom i wiele zajęć, które musi wykonywać, aby utrzymać to wszystko na powierzchni.
Tymczasem nadal widzimy, jak Stitch — nielegalny eksperyment z udziałem obcych — ucieka z galaktycznej federacji, rozbija się na Ziemi i ostatecznie zostaje zabrany ze schroniska przez Lilo, która myli go z brzydkim psem.

I nadal widzimy strzępiące się, naprawiane i znów strzępiące się relacje jako tematyczny punkt centralny. Nani jest za młoda, by opiekować się Lilo, ale Lilo jest za młoda, by Nani mogła ją puścić. Lilo jest nadal zbyt impulsywna, destrukcyjna i dziwna, by zawierać przyjaźnie, ale także zbyt wolna, wyjątkowa i szczera, by zdradzić swoje prawdziwe ja. A Stitch jest nadal niebezpiecznym, warczącym zwierzęciem, które znamy i kochamy z każdego współczesnego filmu o zwierzętach — rodzajem nieodkupionego niszczyciela życia we wszystkim, od War Horse po Because of Wynn-Dixie i Marley and Me , który, mimo że przyniósł rodzinie u kresu sił jedynie zniszczenie i trudności, w niewytłumaczalny sposób udało się go obronić do samego końca.
To powiedziawszy, jest to zwycięska formuła. Tutaj wszyscy są nękani przez sprzeczne cechy charakteru, które nie są ani naprawdę dobre, ani naprawdę złe — i które są zarówno pomocne, jak i destrukcyjne w różnych sytuacjach.
Kiedy pracownik socjalny przydzielony do prowadzenia ich sprawy (Ving Rhames jako potężny Cobra Bubbles w oryginale, nieco mniej niespójnie interesująca Tia Carrere jako pani Kekoa w remake'u) mówi Nani, żeby oddała Lilo, jest to tragiczne — ale niekoniecznie niesprawiedliwe. Odchodząc od szablonowych i bezpiecznych dla cenzury opowieści dla dzieci, do których przywykli Kanadyjczycy, niewiele zainwestowano w pojedynczego i prostego wielkiego złego, przeciwko któremu można się buntować, co sprawia, że jest to tym bardziej odświeżająco prawdziwe.
Ale tutaj inny rodzaj rzeczywistości jest również jednym z głównych problemów: zawsze niepokojąca natura przekształcania ręcznie rysowanej sztuki w kombinację ludzkich aktorów i grafiki komputerowej. Podczas gdy Kealoha daje fantastyczny występ, będąc człowiekiem, jej działania są koniecznie wolniejsze i bardziej ociężałe — sprawiając, że odtworzone gagi wizualne działają nieskończenie gorzej w medium, do którego nigdy nie zostały zaprojektowane.
A gdy dochodzimy do obrzydliwości, jaką jest Stitch, natychmiast stajemy w obliczu niedociągnięć bardziej realistycznego Menace. W formie kreskówki nasz mały, obcy kumpel plujący zielonym płynem nie ma nic z niepokojących realiów hiper-szczegółowej fizyki flegmy z remake'u; o wiele łatwiej jest poczuć się przywiązanym do naszej niebieskiej kuli chaosu, gdy jego skłonność do wylizywania zawartości własnego nosa nie jest renderowana w graficznym formacie 4K.

Ale co jest jeszcze bardziej rozczarowujące, to sposób, w jaki nowi Lilo i Stitch postanowili żartobliwie przedstawić tę historię.
Chociaż film z 2002 r. został pozbawiony zamierzonego kontekstu ( wycięto scenę krytykującą amerykańskich turystów , scenę, w której Lilo chowa się w pralce, zastąpiono sceną, w której Lilo chowa się w pudełku po pizzy , a finał przedstawiający katastrofę samolotu zmieniono, aby uniknąć porównań do zamachów z 11 września ), to nadal udało mu się zachować angażujący i dojrzały ton.
Pomijając moralne szare strefy — i przepiękny, rysowany ręcznie styl artystyczny, który niemalże ożywił to medium , a którego tutaj oczywiście w ogóle nie ma — oryginalny Lilo i Stitch był zarówno komentarzem kulturowym, jak i niemal dramatem przez duże D.
Obsesja Lilo na punkcie Elvisa jako „wzorowego obywatela” i opaleni jak u farmera biali turyści — oboje praktycznie nieobecni w remake'u — dodali przynajmniej ukryty komentarz na temat kanibalizacji kultury Hawajów i ich związku z całą Ameryką .
Znacznie bardziej dominująca obecność Cobry Bubbles w pierwszej części przyczyniła się do stworzenia mroczniejszego i bardziej realistycznego zagrożenia dla dalszej relacji Lilo i Nani — wszystko to wspierane było ogólnie bardziej dojrzałymi dialogami, a nie lżejszym tonem remake'u.
W nowej wersji, gdy dwaj kosmici, którym powierzono zadanie ponownego schwytania Stitcha — Pleakley (Billy Magnussen) i Jumba (nie do poznania Zach Galifianakis) — wkraczają na scenę, regresja jest oczywista. Podczas gdy Pleakley z 2002 roku był obiektywnie zafascynowany kobiecą modą — przebierając się w peruki, makijaż i sukienki — nowy Pleakley decyduje się ubierać niewiele bardziej krzykliwie niż łowca okazji z H&M.
Oczywiście, mało prawdopodobne jest, aby pozbawiony przeciągania kosmita wywołał skargi wśród głównej widowni pięciolatków. Ale biorąc pod uwagę fakt, że reżyser Dean Fleischer Camp podobno próbował umieścić w filmie Pleakleya w sukience i został zamknięty , działa to jako dobra metafora tego, co jest nie tak z tym remakiem.
Rozpatrywany w oderwaniu od rzeczywistości, Lilo i Stitch z 2025 roku jest w porządku i prawdopodobnie zapewni rozrywkę najmłodszym. Ale w porównaniu do pobudzającego, definiującego gatunek, arcydzieła dla wszystkich grup wiekowych sprzed dwóch dekad, jest po prostu demotywujący. Podczas gdy kiedyś mogliśmy oczekiwać, że nasze filmy będą się rozwijać, Lilo i Stitch pokazuje, że wolelibyśmy po prostu uczynić je jaśniejszymi i głupszymi.
cbc.ca